Czy może być lepszy moment, żeby wrócić na tego bloga niż
wizja ostatniego miesiąca roku, który nastanie już za kilka godzin? Otóż nie
wydaje mi się. I dlatego też, przerażona nadchodzącym grudniem, postanowiłam
napisać o tych kilku tygodni mojej nieobecności, roboczo nazwanych koncertowym podsumowaniem
jesieni.
Wszyscy dobrze wiemy, że jestem fanką numer jeden jeśli chodzi
o Brennnesselowe zespoły, a w ciągu ostatnich dwóch miesięcy udało mi się
zobaczyć koncerty We Draw A, Rebeki i Kamp! (przemilczmy po raz który). I co
mogę powiedzieć, jestem pod wielkim wrażeniem.
Tak się składa, że cała trójka wydała w tym roku coś nowego:
We Draw A zaprezentowało debiutancki album (którego recenzję przeczytacie na Outrave), a Rebeka i Kamp! wypuścili
świetne EPki. I tak, oczywiście, przesłuchajcie koniecznie, a jeszcze
lepiej pójdźcie posłuchać sobie tego live, bo na pewno się nie rozczarujecie. Naprawdę
nie mam pojęcia jak mogą być tak dobrzy, ale kiedy wersje koncertowe są jeszcze
lepsze niż na płycie, to pewne jest, że zespół wie co robi. Ja za to nie wiem
dokąd zmierzam z tym postem, zatem.
Kamp! i WDA właśnie ruszyli we wspólną trasę, sprawdzajcie daty i kupujcie
bilety, jeśli chcecie przeżyć wspaniały czas przy muzyce na najwyższym
poziomie.
A teraz się nie czarujmy, ta polska część była tylko
przykrywką dla tego, co stało się u naszych zachodnich sąsiadów w połowie
listopada. Otóż.
Po Offie nie sądziłam nawet, że będę miała szansę to
napisać, ale tak. Znowu byłam na koncercie Perfume Geniusa i znowu nie mogłam
powstrzymać łez. Utwierdziłam się w przekonaniu, że żaden inny artysta nie
działa na mnie tak jak Mike Hadreas ze swoimi rozdzierającymi serce utworami.
I tak sobie myśląc o tym dniu oraz poprzednich
doświadczeniach dochodzę do wniosku, że czasami warto rzucić wszystkie
obowiązki, spędzić wiele godzin w podróży czy bez snu, marznąć lub moknąć, albo prażyć się w ostrym słońcu (podkreśl co
jest odpowiednie do pory roku) dla tego jednego momentu. Bo wspominając nie
będziesz już pamiętać niczego oprócz tej wynagradzającej wszystko chwili pod
sceną. Naprawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz